Wracam do "Budy"...

Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??

Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?

Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...

A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??


Zostań w domu...

poniedziałek, 12 listopada 2018

80- Kolorowy październik...

  Minęła pierwsza dekada października a ja siedzę i trzymam kciuki.
Gdzieś tam, w Warszawie, nasz najlepszy wykładowca zostanie ogłoszony "Nauczycielem roku 2018".
  Gdy  już poznałam wyniki (Boże pobłogosław internet), moje kciuki mogły odpocząć, oddech się wyrównał a flaszka z wermutem stała się lżejsza o zawartość sporego kieliszka.
   Za taki sukces należy mu się  soczysty całus od jakiejś stosunkowo młodej emerytki ...
Internet i prasa nie odpuszczają i gdzie byś człowieku nie spojrzał - tam Przemysław.

 
   Minął tydzień z groszami a ja ląduję na Forum Edukacji Pomorskiej w Gdyńskim Teatrze Muzycznym, gdzie przez przystojnego kamerzystę zostaję poproszona o aktualny nr. telefonu dla pewnej pani z Polsatu.
To, że na scenie pojawił się Przemysław - jakoś mnie nie dziwi ... ale gdy o wejście na nią  zostaje poproszona Elżbieta- to mi gały z orbit chciały wypaść... a gdy  jako JEDYNA otrzymała długie owacje na stojąco- to chciałam się uszczypnąć na dowód, że to się dzieje naprawdę...



https://www.youtube.com/watch?v=w3z9-losAK8&fbclid=IwAR0-yxNG3KsIBQZnm6bvY6brxt6LT7mWn4hrBK-An_6Qp3dxzvZti-DxTak

Są ludzie, którzy zjawiają się przy nas tak zwyczajnie... tak z przypadku - a potem okazuje się, że w twoim życiu zachodzą zmiany które wywracają je na drugą stronę.   W moim przypadku, od prawie dziesięciu lat, są to zmiany pozytywne... Aż boję się myśleć, co by było, gdybym nasz UTW omijała szerokim łukiem, tak jak robi to większość sopockich emerytów.

    Na fotce poniżej :  

1-Elżbieta- Człowiek Roku 2018 

2-Przemysław- Nauczyciel Roku 2018                           

3- Bogumiła -Babcia Roku Każdego...!




79- Zabiegany wrzesień... Sopot

       Obecna jesień jest nie tylko złota ale jakby uboższa w dni, w godziny...  Minuty, jako pierwsze spakowały swoje walizki i wyjechały gdzieś daleko...
        Tak niedawno na wszystko miałam czas i jeszcze go sporo zostawało, a teraz- wciąż drania brakuje... przemyka niczym pył pomiędzy myślami, emocjami, czynami.  Chwile odfruwają jak zeschłe liście z drzew...
       Bo skoro brakuje mi czasu na prowadzenie bloga, moderowanie na KSC a nawet na granie... skoro pędzle wysychają na wiór, ostatni wiersz przysnął w notatkach późną wiosną a na wykładzie z filozofii zaczynam przysypiać ... to znaczy, że: "coś się dzieje"..!
       Czy to starość..? NIE..! Ona wciąż czeka wciśnięta w kajdany metryki i ma zakaz wychodzenia z tego osobliwego aresztu.
   Dzisiejszy post (z braku czasu), będzie wpisem nieco innym niż dotychczasowe. 
Wklepię kilka fotek z mini komentarzem... kilka linków do miejsc ważnych  i tyle mnie tu zobaczycie...

10 wrzesień... Do tego spotkania przygotowywałam się przez kilka dni... chciałam nawet iść do fryzjera, ale zabrakło czasu.
 Przez lata naszej konsolowej  znajomości nie sądziłam, że kiedykolwiek  spotkamy się w "realu"...

  To dzień bliskiego spotkania drugiego stopnia z moim konsolowym liderem wraz z małżonką... Wstąpili "do piekieł"- po drodze im było... Przy kawie i słodkościach przegadaliśmy kilka godzin... a gdy w okno zaczął zaglądać zmrok - musieliśmy się rozstać...


 12 września  wpadł do mnie POLSAT na krótką pogawędkę, która zaowocowała 30 sekundową migawką w newsie o seniorach... ("bodziarek" włazi gdzie tylko się da).


https://www.youtube.com/watch?v=3-FbJCqSENQ&list=UU6vtLSfWbLnrvZataRJHDAg&index=5

 23 wrzesień to polowanie przy telewizorze... W gdańskiej trójce ma być filmowy reportaż, którego nie wolno mi przegapić.
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska i  Janusz Press... to powstańcy, których połączyła pajda chleba i którzy odnaleźli się wiele lat po wojnie... chociaż byli tak blisko siebie.


Tytułowa "Kromka Chleba" - ma swoje miejsce nie tylko na powstańczej fotografii, nie tylko w moim wierszu ale stała się  podwaliną tego filmiku. Wejdź w link i zobacz to koniecznie..!
 https://www.youtube.com/watch?v=r17rwuZttew

Elżbieta jest osobą wyjątkową... gdziekolwiek się pojawia- ludzie patrzą inaczej... inne słowa cisną się na usta a myśli stają się bardziej przejrzyste .


A ja śmiało mogę powiedzieć: "Mam szczęście i zaszczyt JĄ znać osobiście.

Tyle na temat września... Że niby niewiele..?  Dwudniowe konferencje, wernisaże,  obowiązkowe wyjście na "Kler"...  to nie wystarczy..?



niedziela, 7 października 2018

78- Zabiegany wrzesień- Biskupia Górka..

U "Seniorytów" na Biskupiej Górce byłam jakieś dwa lata temu. Już wtedy zadziwiła mnie aktywność  mieszkańców tej zapomnianej przez bogów dzielnicy...
   Tym razem podziwiałam ich pomysłowość i szukanie kolorowych stron życia.
W święcie ulicy biskupiej wijącej się wśród  starych  budynków udział wzięli ludzie różnych pasji, talentów i zainteresowań.


Pierwszy przywitał mnie kolorowy mural  i różany trawnik (zamiast obskurnej ściany i kupki gruzu)... parkany obwieszone pracami zza obiektywu i spod pędzla autorstwa mieszkańców a w zaułku rozsiadła się muzyka...  Kolorowe gdańskie mieszczki spróbowały sił w zmaganiach z farbą i płótnem.
   Za siedzibą "WAGI" dzieciarnia szalała między wygłupami, cukrową watą a czymś tam jeszcze... No właśnie- nie wszystko udało mi się ogarnąć..
       Gdy znów mnie zaproszą- pojadę. Ciekawią mnie ci ludzie i sama chciałabym dla nich zrobić coś niecodziennego...
 

77- Zabiegany wrzesień...R.Biedroń


Czasem się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej pójść w ślady większości emerytów, siedzieć sobie przy kawie i telewizorni całymi dniami i nie zaśmiecać kalendarza zapiskami o spotkaniach, zadaniach, terminach i innych sprawach, bez których całkowicie można się obejść...
 Zapewne  umysł by mi nieco uwiądł (czy stąd określenie: "uwiąd starczy" ?) a ciało przestałoby się mieścić w fotelu... za to mogłabym poczuć błogość bezczynności i pełnię wolności od decyzji i czynów.

To był 7 wrzesień... W ECS w Gdańsku - "Burza Mózgów" pod batutą Roberta Biedronia... i mnie miałoby tam nie być..???
Gdy weszłam do auli i zobaczyłam kilkanaście osób na widowni-pomyślałam, że to jakaś kompletna wtopa... dopiero wtedy dotarło do mnie, że jestem pół godziny przed planem.
Zanim "Najlepszy Prezydent Miasta" wszedł na scenę, zajęte były wszystkie miejsca siedzące, schody i wielu musiało siadać na scenie.
  Kilka godzin mądrego gadania i rzeczowych dyskusji -minęło jak biczem strzelił a potem książki, autografy i uściski rąk...
W drodze powrotnej zastanawiałam się, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł  aby tego faceta sklonować i takimi klonami obsadzić kluczowe miejsca w rządzie.....?



środa, 25 lipca 2018

76- Sopocka bitelmania

Z czasów mojej podstawówki pamiętam muzykę, w której zasłuchiwali się moi starsi bracia.
Były to takie moje pierwsze, małe fascynacje...
 - Posłuchajcie i popodziwiajcie kunszt dziadków po 45 latach od swego debiutu ...
 The Ventures...

i The   Shadows 



Dopiero w wieku 14 lat mogłam o sobie powiedzieć, że stałam się "ofiarą" muzycznych  przemian...
 Czterech chłopców z Liverpoolu dokonało rewolucji w świecie dźwięków i mody.
 Moi rówieśnicy zapuszczali włosy, nosili  rurki i zbierali pieniążki na własną gitarę...
 Szczęśliwcy posiadali gramofony i słuchali Bitelsów z "pocztówek".
Ja miałam tylko dwie: "Girl"  i "And i Love Her"...
 https://www.youtube.com/watch?v=EmyRKycsW7E
Ojciec był zły na siebie, że przed laty kupił radio z adapterem...


Minęło pół wieku... Zespół się rozpadł, niektórzy już wędrują po drugiej stronie tęczowego mostu...  ale ich muzyka jest nieśmiertelna.

Kiedyś, na pytanie: Jaka jest najseksowniejsza część ciała mężczyzny- odpowiedziałam zgodnie z prawdą: "męska dłoń ułożona na gryfie gitary". (do dnia dzisiejszego nie zmieniłam zdania).

W ostatni poniedziałek, trzy starsze panie z sopockiego UTW czyli ja, Ela i Asia - wybrałyśmy się do biblioteki na Brodwinie na koncert Zenka Miluskiego i Jana Stoppy.
Słuchając  utworów Bitelsów w ich wykonaniu- wróciły wspomnienia z czasów, kiedy to wszystko wydawało się możliwe i łatwe... kiedy cały świat składał się wyłącznie z barw, uśmiechów i dźwięków gitary....
Sprawcy tego stanu- poniżej...!





niedziela, 10 czerwca 2018

75- Kobiety mają moc...


Kobiety, kobietki, dziewczyny.... Nie da się bez nas żyć-  wszędzie nas pełno...!


Wszystkie silne choć każda - inaczej ..  Niestety- niewiele z nas jest świadome swojej siły... tej indywidualnej i tej zbiorowej. 
 Przed wiekami narzucono nam schematy myślowe, oraz role do spełnienia a my w milczeniu miałyśmy się cieszyć, że cokolwiek nam wolno.
Byłyśmy i wciąż jesteśmy postrzegane jako istoty do rodzenia, sprzątania, gotowania, prania, szorowania kibli...
To na nas spadała wina, że dziecko przyniosło dwóje, że szef zrugał naszego pana i władcę...
 Ponoć Adam powstał jako osobnik doskonały a Ewa to tylko dodatek do mężczyzny...
Ale czyż pierwszy egzemplarz: to nie prototyp jedynie..? No cóż, panie Boże- "pierwsze śliwki- robaczywki".

Zupełnie niedawno zaproponowano mi bym wzięła udział w konferencji, którą w kalendarzu zapisałam: Ołowianka-Baby górą- 11:30.
    Dziewiąty czerwiec . Ta konferencja miała być kolejnym wydarzeniem, które obleje mnie zimnym potem, zjeży włos na głowie i ściśnie za gardło...
Tym razem, ku własnemu zdziwieniu- udało mi się  podejść do tego jak do kupna nowej bluzki. Brawo ja..!

   Pierwszy panel dyskusyjny dał mi wiele do myślenia... Może wcale nie jestem taka silna i samodzielna  jak sądziłam a jedynie zbuntowana..? Te kobiety pokazały, że ich siła to o wiele więcej niż można by pomyśleć...
Pani Kwaśniewskiej i Guzowskiej słuchałam w takim skupieniu, że prawie zapomniałam, iż niedługo  sama zajmę miejsce na scenie.
No i nie wybaczyłabym sobie by nie skorzystać z okazji... To nie tylko pamiątka ale i motywacja do mojego "dalszego ciągu"...


 Nie będę pisać o swoim występie, gdyż przy współpanelistkach  czułam się  jak resztka, ogryzek... podróbka.  Zrozumiałam, że pasja to nie tylko przyjemność ale przede wszystkim- WYZWANIE... często takie, które wydaje się niemożliwe w realizacji...!

No cóż kruchy Bodziarku... mimo swoich lat i życiowego doświadczenia - wiele musisz się jeszcze nauczyć.
Chciałoby się zapytać... A co to wszystko ma wspólnego z U.T.W...?
Cóż... gdyby nie uniwerek dla babć i jeden z jego wykładowców - tą sobotę zapewne spędziłabym w domu- przy konsoli lub sztalugach...
https://www.youtube.com/watch?v=0R6Bjr87v9k&t=14727s

  Zobacz film... Mnie znajdziecie w ostatnim panelu tej konferencji (tak około 3:23:00).

środa, 23 maja 2018

74- Nasza Lidia... czyli: rak-nie wyrok

        Lidię Dysarz poznałam kilka lat temu.   Odbieram ją jako osobę miłą, uśmiechniętą, rozgadaną, aktywną  i kipiąca energią.  To, taki  rodzaj człowieka, który jest w wielu miejscach jednocześnie.
        Po raz pierwszy spotkałyśmy się na sopockich targach seniora, gdzie  wręczała mi nagrodę za wygraną próbę pamięciową.


 Potem na happeningu "Kwiaty Europy"... gdzie wręczała mi książkowy upominek.

  Mimo że była nauczycielką w liceum, to również seniorów miała w kręgu swojej aktywności.
Organizowane dla nas podróżnicze wieczorki p. Misterka w P.G.S raz w miesiącu- (często z literackim załącznikiem)... to też jej sprawka...

Czytanie Sienkiewicza przed galerią ... tam również nie mogło jej zabraknąć...
Bo ta kobieta była wszędzie- i tak powinno być w dalszym ciągu..!


Często spotykałyśmy się na korytarzach II L.O i niejednokrotnie towarzyszyły temu koleżeńskie przytulasy.
I ten błysk w jej oczach gdy rzekła: "U nas było fajniej niż w U3- bo my mieliśmy t r u p a"... (dotyczy któregoś  dnia otwartego w L.O. )
   Jak tęsknię do tych skromnych srebrnych iskierek radości, co to je do dziś wspominam  z sentymentem a które zrodziły się między dwiema zupełnie  obcymi sobie kobietami... 

              
                             LIDIO... MUSIMY TO POWTÓRZYĆ...!!!

 a tymczasem...
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103094,23435745,uczniowie-chca-uratowac-chora-na-raka-nauczycielke-szukaja.html

https://www.facebook.com/IILOSopot/videos/1046565198848027/

piątek, 27 kwietnia 2018

73- Szkoła do góry nogami...



Środa, 25 kwiecień 2018 rok... Ta data na trwałe zapisze się w mojej pamięci.
Po raz kolejny II L.O. w Sopocie stanęło na głowie.
 Tym razem w piwnicznej izbie szumnie zwanej "U3"- przedpołudnie minęło pod znakiem gier planszowych.
   Nie byłabym sobą- gdybym się odrobinkę nie wychyliła. Przyniosłam grę na PC-ta i - o dziwo- zainstalowano mi ją na szkolnym komputerze. (dziękuję Piotrze ).
    Gra  "Rayman 2"... dokładnie taka sama jak ta, która była mi bramą do magicznego świata gier- ta sama, która wykończyła biednego  Dreamcast'a...ech.. te wspomnienia...
  Sama zajęłam tron naszego mistrza i nie dałam się stamtąd wyrzucić... (zresztą, nikt nawet nie próbował).


Do sali napływali młodzi ludzie ... zarówno ciekawscy, bezbarwni goście,  jak i kolorowi gospodarze. Wielu z nas -jak nakazuje tradycja dni otwartych- wdziała na siebie dziwne nakrycia głowy i inne fatałaszki... (ja sama rżnęłam głupa udając  Kleopatrę).
I tak cztery godziny minęły jak z bicza strzelił ...
Gdy przyszedł czas sprzątania, ja -zgodnie z coroczną tradycją- ulotniłam się prawie po cichu...