Wracam do "Budy"...

Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??

Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?

Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...

A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??


Zostań w domu...

niedziela, 3 listopada 2013

31- I znów targi dla dziadków...

Czego można oczekiwać od wystawców na kolejnych Sopockich Targach Seniora...? - Chyba tylko automatycznego bidetu, bo wszystko inne- już  było  rok temu...
Bidet,  owszem -był.  Piękny, zagraniczny i nie na polski emerycki portfel...

 Posiadać taki luksus gdzieś między górnopłukiem a szarą rolką papieru "do twarzy"... Ha, ha... znajomych z zazdrości nieźle by poskręcało...
Aby być w zgodzie ze swą pokrętną naturą, udawałam, że jestem zainteresowana.  Spytałam, czy aby kupić to cacko, wystarczą mi dwie emerytury czy może muszę wziąć kredyt.. (pan zaproponował  kupno na raty).
Zainteresowała mnie też obsługa tego czegoś.
- " Może pan pokazać, jak to się obsługuje z pozycji siedzącej..?" ... Gość chyba wreszcie zakumał,  bo przestał się miło uśmiechać...

Tymczasem na estradzie zrobiło się gwarnie...
Więc gdy zagrała muzyka... znalazłam sobie wygodne miejsce, by skręcić  kilka krótkich filmików....
 Była samba, zumba i flamenco...



 Miałam też okazję sprawdzić wzrok (chyba potrzebne mi nowe okulary..) oraz gęstość kości.... okazało się, że  osteoporoza jeszcze mi nie grozi..

 Dana K. zjawiła się  niczym grom z jasnego nieba.. Wzięła mnie nagle, głośno i od tyłu... o mały włos nie zeszłam na  zawał...
W ten niecodzienny sposób, chciała mnie zaprosić na zajęcia śmiechoterapii.... Dopiero wizja wygrania w zakładzie dużej czekolady... zachęciła mnie do tych warsztatów...
Warunkiem było, że podczas ich trwania- zachowam swoje urocze ponuractwo... No i wygrałam..!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz