Wracam do "Budy"...

Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??

Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?

Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...

A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??


Zostań w domu...

piątek, 13 września 2013

18- Rozmawiajmy.. (część 2)

Następnym punktem programu, była zorganizowana w auli debata o tolerancji.
 Za stołem przykrytym zielonym suknem zasiedli- krzesło w krzesło- Żyd, Muzułmanin i Ateista... na widowni przeważali Chrześcijanie... a między nimi -zbrojny w mikrofon - lawirował p.Włodek Raszkiewicz z Radia Gdańsk.
Niejeden rzekłby, że to mieszanina wybuchowa- tymczasem nikt sobie do oczu nie skakał... czyli: Jak się chce-to można..!



Po kilku kwadransach, mój żołądek zaczął dopraszać się uwagi ale musiał jeszcze trochę poczekać....
Nie będę go uciszać  kanapką z jajkiem, skoro w piwnicznej izbie czeka na nas catering.. surówki, ciasta, napoje i inne frykasy...
No i  nadeszła "godzina zero", czyli-jak łatwo się domyślić- trzynasta z minutami.
Czas ruszyć w miasto ukwieconym korowodem... i niech nam nikt na drodze nie próbuje stanąć.



Jeszcze na ul. Kościuszki, naszym przemarszem zainteresował się rosły w barach - pan  mundurowy. Czujne oko stróża prawa zakotwiczyło na maruderach, czyli na mnie i towarzyszącej mi Krystynie zwanej pieszczotliwie Mamukiem...

ON- a gdzie to  ten pochód podąża..?
JA- idziemy na plażę.
ON- będziecie kogoś topić..?
JA- nie ma tego w naszych planach, ale jeśli  chciałby pan zostać naszą spóźnioną Marzanną... to zobaczymy, co da się zrobić... Plany mamy elastyczne...
ON-  nic z tego, mnie raczej trudno utopić - (tu wskazał na rzucający się w oczy mięsień  piwny).
JA- to pan jeszcze nie wie, co potrafią zdziałać emerytki ... Zepną się w sobie...a utopią..
 Wtedy zjawił się nasz Przemek, który krótkim "Mamy zezwolenie"- zepsuł całą zabawę..

 Dopiero gdy dotarliśmy do "Zatoki Sztuki"- zauważyłam, że  w naszym pochodzie błękici się p. Edyta od choreoterapii ....
Od czasu, gdy widziałam ją po raz ostatni  zmieniła nazwisko, została mamą... ale jakby jej wcale lat nie przybyło (kilogramów też nie)... Jak Ona to robi..???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz