U "Seniorytów" na Biskupiej Górce byłam jakieś dwa lata temu. Już wtedy zadziwiła mnie aktywność mieszkańców tej zapomnianej przez bogów dzielnicy...
Tym razem podziwiałam ich pomysłowość i szukanie kolorowych stron życia.
W święcie ulicy biskupiej wijącej się wśród starych budynków udział wzięli ludzie różnych pasji, talentów i zainteresowań.
Pierwszy przywitał mnie kolorowy mural i różany trawnik (zamiast obskurnej ściany i kupki gruzu)... parkany obwieszone pracami zza obiektywu i spod pędzla autorstwa mieszkańców a w zaułku rozsiadła się muzyka... Kolorowe gdańskie mieszczki spróbowały sił w zmaganiach z farbą i płótnem.
Za siedzibą "WAGI" dzieciarnia szalała między wygłupami, cukrową watą a czymś tam jeszcze... No właśnie- nie wszystko udało mi się ogarnąć..
Gdy znów mnie zaproszą- pojadę. Ciekawią mnie ci ludzie i sama chciałabym dla nich zrobić coś niecodziennego...
Wracam do "Budy"...
Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??
Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?
Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...
A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??
Zostań w domu...
niedziela, 7 października 2018
77- Zabiegany wrzesień...R.Biedroń
Czasem się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej pójść w ślady większości emerytów, siedzieć sobie przy kawie i telewizorni całymi dniami i nie zaśmiecać kalendarza zapiskami o spotkaniach, zadaniach, terminach i innych sprawach, bez których całkowicie można się obejść...
Zapewne umysł by mi nieco uwiądł (czy stąd określenie: "uwiąd starczy" ?) a ciało przestałoby się mieścić w fotelu... za to mogłabym poczuć błogość bezczynności i pełnię wolności od decyzji i czynów.
To był 7 wrzesień... W ECS w Gdańsku - "Burza Mózgów" pod batutą Roberta Biedronia... i mnie miałoby tam nie być..???
Gdy weszłam do auli i zobaczyłam kilkanaście osób na widowni-pomyślałam, że to jakaś kompletna wtopa... dopiero wtedy dotarło do mnie, że jestem pół godziny przed planem.
Zanim "Najlepszy Prezydent Miasta" wszedł na scenę, zajęte były wszystkie miejsca siedzące, schody i wielu musiało siadać na scenie.
Kilka godzin mądrego gadania i rzeczowych dyskusji -minęło jak biczem strzelił a potem książki, autografy i uściski rąk...
W drodze powrotnej zastanawiałam się, dlaczego nikt nie wpadł na pomysł aby tego faceta sklonować i takimi klonami obsadzić kluczowe miejsca w rządzie.....?
Subskrybuj:
Posty (Atom)