Pamiętam rok 1982, kiedy to urzekła mnie muzyka Andów a w ślad za nią - folklor i kultura Peru, Boliwii, Ekwadoru...
Na ostatnim piętrze Galerii, podróżnik Daniel M. oprowadzał nas po Cusko, Sucre, La Paz...
Doliną Urubamby powędrowaliśmy na szczyt Machu Picchu a tam o mało nie poczułam skutków choroby zwanej: soroche...
Potem granica z Boliwią i najwyżej położone na świecie jezioro Titikaka wraz z zamieszkałymi przez lud Aymara- pływającymi wyspami zbudowanymi z trzciny totora, doskonałego surowca do wyrobu łodzi (caballitos) i instrumentów muzycznych (zamponias, tuyos).
Zabrakło mi figur z płaskowyżu Nasca, przejścia pod Bramą Słońca na równinie Altiplano...
Ale nic straconego... za kilka tygodni ma być dalszy ciąg opowieści...
Po powrocie do domu włączyłam płytę "Quillapas" i weszłam na ścieżkę wspomnień...
O Machu Picchu pisał chilijski poeta Pablo Neruda...
Wtedy po stopniach ziemi wyszedłem
między straszliwym gąszczem zagubionych puszcz
Ku tobie, Machu Picchu.
Wyniosłe miasto kamieni stopniowanych,
w końcu siedziba tego, co ziemskie
nie ukrył w szatach uśpionych.
Ku tobie, jak dwie równoległe linie,
kołyska błyskawicy i człowieka
kołysały się w ciernistym wietrze.
Rzeko kamienna, piano kondorów,
Wysoka rafo ludzkiej jutrzenki.
Nie mogłam się oprzeć muzycznej pokusie...
Atahualpa to Inka, który zginął w Cusco stracony przez doradców Pizaara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz