W piwnicznej izbie panował półmrok przesiąknięty mroczną muzyką...
Gospodarzem był sam Harry Potter ...który osobiście nie raczył pomóc w ogarnięciu tego chaosu. Tak więc cała robota spadła na barki Zakonu Feniksa- czyli nasze... w składzie: Mag głównodowodzący, starzyzna zakonna no i nowicjat, (czyli seniorki i pierwszaki).
Na stołach zabawy, zagadki i gry... a także słodki poczęstunek.
Mugole napływali bez przerwy, chociaż aby wejść, trzeba było poddać się testowi cioci Dany, która strzegła wejścia...jakby co, to miała do pomocy asystentkę Asię , czarodziejkę z wzrokiem pogodnym i ostrymi pazurkami .
Czarodzieje mieli ręce pełne roboty...
Trzeba było zachęcać, częstować, robić foty, ale i klątwę jakąś mieć pod ręką, (ot tak, na wszelki wypadek)...
Ja podczepiłam się do kart Dixit przy stole Agaty i tam próbowałam załapać o co w nich chodzi...
Nie zakumałam, więc jako wiedźma doświadczona i podstępna- wprowadziłam własne zasady i o dziwo- zaskoczyło... a na dodatek- nikt nie protestował...
Kolorytu dodawali uczniowie liceum, którzy korzystając z faktu, że szkoła została postawiona na głowie- przyszli w przeróżnych przebraniach...
Jeśli masz odwagę, kliknij w fotkę poniżej a sam się przekonasz..
Około 13-ej magia prysła, gdyż trzeba było zbierać graty, losować nagrody dla tych, którzy swe kupony wrzucili do Czary Ognia...
Potem padło hasło : "No to sprzątamy"..! więc szybko przypomniałam sobie, że na mnie czas,
bo przecież mam zupę na gazie i zostawiłam włączone żelazko...
No i tyle mnie widzieli...
Wychodząc zajrzałam jeszcze do jednej z klas, a tam pani Lidia Dysarz i podróżnik Daniel M. pokazali, że u nich było lepiej.. Oni mieli TRUPA... !
A z pracowni chemicznej podprowadziłam rosnącego potwora....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz