To była długa i prawie bezśnieżna zima...
Zegary jak szalone pędziły do przodu a notatki w kalendarzach zajmowały coraz więcej miejsca.
W wigilię mojego pierwszego dnia wiosny czyli 7 marca, gościłam u siebie kilka seniorek... były sałatki , śledziki , wermucik, ciasto i śliczne kwiaty od Zuzi...
Ale najważniejszy był nastrój... Trochę wariacki-ale kto nam zabroni wychodzić poza ustalone -(przez nie wiadomo kogo)- ramy.
Nam po prostu JUŻ WOLNO..!
Więc nie pytajcie mnie: "dlaczego to tak?", bo wam odpowiem: "a dlaczego nie..?".
Nie obyło się bez akcentów łazienkowej parapetówki, więc Dana zawładnęła moim sedesowym "tygrysem" a ja miałam okazję pochwalić się złotym kutasikiem...
Tylko Zuzia się nam gdzieś zagubiła... Trudno, ktoś przecież musiał focić..!
Wracam do "Budy"...
Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??
Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?
Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...
A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz