Mimo iż nie zostałyśmy wtajemniczone w szczegóły - weszłam w to na ślepo.
Tuż przed terminem dowiadujemy się o co biega ..
Podstawą miała być współpraca młodzieży z II LO , słuchaczy SWPS oraz seniorów z UTW... czyli kolorowe połączenie przyjemnego z pożytecznym ...
Pomysł i koordynacja - nie kto inny jak Przemek Staroń i niedoceniona p. Lidia ... Chociaż bardzo możliwe, że ktoś jeszcze maczał w tym swoje paluchy.
Ale po kolei...
Dnia 23 kwietnia zjawiam się w progach II LO w Sopocie i od razu, patrol dyżurujących licealistek, pokazał mi - gdzie moje miejsce.. (a ja w pierwszym rzędzie chciałam zlokalizować WC)...
Trudno, pójdę poszukać później...
"Piwniczna izba" mieściła stoły, krzesła, wysłużoną kanapę i obowiązkowy komputer...
Sporo etnicznych drobiazgów gnieździło się w różnych zakamarkach, a na ścianach fotograficzne i ciekawe dziwności... Dobrze, że Leonardo tego nie widzi.!
Wraz z p. Wandą i trzema młodymi ludźmi z LO, bierzemy w posiadanie jeden ze stołów. Do wykonania zadania mamy arkusz bristolu, bibułę, klej, kredki, plastelinę...(czuję się jakbym wróciła do przedszkola).
Naszym zadaniem jest stworzenie kompozycji, która będzie symbolizowała któreś z państw europejskich..
Mnie się roiło Machu Picchu, ubrany w barwne poncho człowieczek grający na zamponii, puszysta lama skubiąca trawę... ale niestety, Peru z Europą nawet nie graniczy...
Z kompa leci "Status Quo" a my, po krótkiej naradzie wybieramy Hiszpanię.
Tancerka flamenco miała być wiotka i śliczna, a wyszło-co wyszło: mała główka oraz ramiona jak u niedożywionego Pudziana...
Sytuację ratuje falbaniasta sukienka...
Piętro wyżej trwa produkcja kwiecia.. Tam też jest miło i kolorowo a nawet muzycznie i tanecznie..
(nie ja jestem autorką powyższej fotki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz