Stara i dobra "Psychologia" znów mnie skusiła. Przez dwa lata gromadziłam przekazywaną nam przez Edytę wiedzę, ale przecież psychologia to nauka, która wnosi wciąż coś nowego... zatem nie będzie to powtórka - lecz kontynuacja... A że minęło kilka lat od tamtych wykładów, więc i luk w pamięci miało prawo przybyć..
Nowością -dla mnie- był sposób prowadzenia zajęć...
To nie ten rodzaj wykładu z jakim spotykałam się przez lata mojej nauki, ale coś na kształt luźnej gawędy...
Gdyby dźwięki dobiegające z gwarnej ulicy zmienić na ciche kumkanie żab - pewnie nie tylko ja (posiadaczka niesfornej wyobraźni), miałabym wrażenie, że siedzę przy harcerskim ognisku a nie w zimnych szkolnych murach....
Jak wcześniej wspominałam, nie tylko słowem karmi nas Przemek S., który zaplanował kolejny wypad w teren... ale o tym w następnym poście..
Wracam do "Budy"...
Uniwersytet Trzeciego Wieku... Cóż to za dziwadło..??
Z jednej strony miła dla ucha nazwa uczelni, a z drugiej .. hmmm !! Czy zewsząd musi mnie bombardować informacja, że nie jestem już zgrabnym, zdrowym i ślicznym dziewczęciem z ukrytą pod ciemnymi , długimi lokami - głową pełną zwariowanych pomysłów ..? Że moje różowe okulary , które były przez lata bezpiecznie zadomowione na moim ślicznym nosku... wraz ze mną odeszły na zasłużoną emeryturę...?
Młodość..! Gdzie jesteś..? Cóż... teraz można cie znaleźć jedynie na nadgryzionych zębem czasu - starych fotografiach ...
A może powrót do szkolnej ławy da złudne poczucie zatrzymania a nawet cofnięcia się galopującego czasu..??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz